Jakiś czas temu przeglądałam pewną gazetkę, w której można znaleźć wiele ciekawych porad, zobaczyć piękne wnętrza, zainspirować się, pozachwycać i powzdychać! Znalazłam tam wieszaczek na biżuterię, który bardzo by mi się przydał. Ale ta cena… ona już mi się mniej podobała… Ale od czego jest biała farba, gąbeczka i wstążeczka czy niepotrzebna koronka?
I tak oto powstał wieszaczek, który zamieszkał w mojej łazience i kilka innych, które już trafiły do miłych osób. Cieszę się, ponieważ spotkały się z ciepłym przyjęciem i bardzo pochlebnymi opiniami. Można je zobaczyć w wirtualnej „Galerii Wylęgarnia” i na moim blogu. Mam nadzieję, że Wam też się spodobają…
wieszaczek z biżuterią...
z delikatna różą
z aniolem...
w urocze kwiatki...
Z pozdrowieniami, violett
piątek, 27 sierpnia 2010
środa, 4 sierpnia 2010
łazienka po liftingu
Jak już wcześniej zapowiadałam weekend miał mi upłynąć pod hasłem „łazienka”. Wbrew pozorom to wcale nie było takie proste ze względu na fundusze, a raczej ich brak. Ale już naprawdę nie mogłam patrzeć na ten typowo działkowy „wystrój”. A jak wiadomo „wystrój działkowy” charakteryzuje się zbieraniną wersalek, segmentów, szafeczek , które to znajomi i rodzina uważają już za niepotrzebne i postanawiają się ich pozbyć podarowując szczęśliwcom posiadającym działkę. I tak też było w naszym przypadku. Kiedy człowiek jeździ na takie działki sporadycznie wszystko jest ok. gorzej jak zaczyna przyjeżdżać częściej. Wtedy zauważa, że jest otoczony chaotycznym misz-maszem.
I tak oto czarna, malowana chyba po ciemku szafka, plastikowa czerwona półeczka, plastikowe wieszaki na ręczniki zaczęły przyprawiać mnie o dreszcze. Ale jak tu wyczarować fajną łazienkę nie mająć za bardzo kaski? Okazało się, że wystarczyło pogrzebać w taty garażu, stodole i drewutni. To istny skarbiec. Niestety większość tych rzeczy było w strasznym stanie… ale cóż może uczynić papier ścierny, farba i trochę wyobraźni…
Przed – o zgrozo…
Trochę muszelek, które kiedyś miałam wysypać w ogródku ale ostatecznie nie zdały egzaminu, stary słoik wygrzebany w stodole, odmalowany koszyczek na truskawki…
Zamiast czerwonej, plastikowej półeczki – pomazana, stara kratka na owoce znaleziona w stodole. Mydełko, klamerki- ten pomysł podpatrzyłam w „moich zawirowaniach”, znalazły się tu również: list w butelce, słomkowy kapelusz, i koszulka w marynarskie paski…
Zamiast plastikowych wieszaków na ręczniki- stary wieszak drewniano-metalowy. Był w opłakanym stanie. Ale czego nie robi biała farba!
Okropną, przeokropną, czarną szafkę zamieniłam na pomazane 2 skrzynki na owoce. To doskonały sposób na stworzenie oryginalnego regału.
A tak wygląda efekt końcowy w całości!
Na dzisiaj to wszystko,
Z pozdrowieniami, violett
I tak oto czarna, malowana chyba po ciemku szafka, plastikowa czerwona półeczka, plastikowe wieszaki na ręczniki zaczęły przyprawiać mnie o dreszcze. Ale jak tu wyczarować fajną łazienkę nie mająć za bardzo kaski? Okazało się, że wystarczyło pogrzebać w taty garażu, stodole i drewutni. To istny skarbiec. Niestety większość tych rzeczy było w strasznym stanie… ale cóż może uczynić papier ścierny, farba i trochę wyobraźni…
Przed – o zgrozo…
Trochę muszelek, które kiedyś miałam wysypać w ogródku ale ostatecznie nie zdały egzaminu, stary słoik wygrzebany w stodole, odmalowany koszyczek na truskawki…
Zamiast czerwonej, plastikowej półeczki – pomazana, stara kratka na owoce znaleziona w stodole. Mydełko, klamerki- ten pomysł podpatrzyłam w „moich zawirowaniach”, znalazły się tu również: list w butelce, słomkowy kapelusz, i koszulka w marynarskie paski…
Zamiast plastikowych wieszaków na ręczniki- stary wieszak drewniano-metalowy. Był w opłakanym stanie. Ale czego nie robi biała farba!
Okropną, przeokropną, czarną szafkę zamieniłam na pomazane 2 skrzynki na owoce. To doskonały sposób na stworzenie oryginalnego regału.
A tak wygląda efekt końcowy w całości!
Na dzisiaj to wszystko,
Z pozdrowieniami, violett
Subskrybuj:
Posty (Atom)