poniedziałek, 26 lipca 2010

nowe nabytki...

Zacznę od rzeczy dla mnie niezrozumiałej… Dlaczego ludzie bezdusznie wyrzucają przedmioty stare, piękne, nasiąknięte historią… Przecież każdy z tych przedmiotów ma swoją opowieść. Duszę.. . Rozumiem, gdy coś nam się znudzi, zniszczy i chowamy to skrzętnie na strychu (ja przynajmniej tak mam) z myślą i nadzieją, że jeszcze kiedyś do tego wrócimy. Jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy oddają niechciane już meble, bibeloty do komisu. Przynajmniej nie są egoistami! Ale żeby wyrzucać na złom?! Przecież to grzech! Ale są jeszcze tacy ludzie jak mój Piter, stali bywalcy złomów w województwie.Na marginesie- mój Piter ma bzika na punkcie starych samochodów, czasów PRL-u. i jest szczęśliwym posiadaczem wypasionej Syrenki i jeszcze jakiś „złomów”. Jego drugą pasją są „złomowe podboje”, podczas których poluje na stare części, gadżety i inne dziwne przedmioty. I przy okazji upolował a raczej uratował piękną, starą maszynę! Za całe 10 zł! I jak już ją wyczyściłam to tak mi się jej żal zrobiło, że postanowiłam ją zatrzymać. Chociaż na razie…



A ja ostatnio znalazłam ślicznego, może trochę kiczowatego aniołka. Zamieszkała na moim parapecie w sąsiedztwie storczyków, które hoduje mój wcześniej wspomniany Piter i innych różności.






Weekend spędziłam w Godzimierzu na ciężkiej pracy w kuchni. Niestety nie miałam aparatu i nie mogłam uwiecznić mojego dzieła. Ale jedno z nich przywiozłam do domu. Stara tablica na zapiski była szaro- granatowa, ogólnie smutna i depresyjna. Teraz jest taka jaką chciałam mieć.




Za tydzień biorę się za łazienkę…
Z pozdrowieniami,
violett

poniedziałek, 19 lipca 2010

home sweet home...

Zaczęło się od niepozornej wizyty u zaprzyjaźnionego stolarza. Przy okazji zamawiania półki dla rodziców zagadałam czy wykonuje różne nawet te najbardziej dziwne zamówienia. I okazało się, że jest on otwarty na wszelkie stolarskie propozycje. I na drugi dzień już byłam z gotowym projektem. Szczerze mówiąc efekt końcowy mnie zachwycił! Dokładnie o to mi chodziło! Domki odebrałam akurat przed wyjazdem na wieś więc miałam trochę czasu na ich upiększenie. A oto i one!









Ale wizyta na wsi to nie tylko praca. Przy okazji można odpocząć, obserwować przyrodę, zachwycić się kwitnącą lawendą, zapachem róż... Uwielbiam to miejsce. Mój Godzimierz... Moje miejsce...




I oczywicie jeden domek zostaje u nas...

sobota, 10 lipca 2010

moje pierwsze poduszki


Piękne bezchmurne niebo, 30 stopni w cieniu, słońce dokładnie takie jakie uwielbiam… A ja zamiast szaleć w swoim działkowym ogródku od dwóch dni siedzę w domu i czuje się fatalnie. Mimo, że moje samopoczucie nie jest najlepsze nie potrafię tak po prostu siedzieć, leżeć i nic nie robić. Szczególnie kiedy w szafce tyle farb, nowe serwetki, płótno , koronki i lśniące kolorowe wstążeczki. I tak powstały moje pierwsze poszewki na poduszki. Stare, sklepowe już dawno mi się znudziły, szczególnie że od początku nie byłam do nich przekonana. Szczerze mówiąc nie mam maszyny więc szycie ręczne trochę mi zajęło czasu. Ale myślę, że się opłaciło…
Następnym razem pokaże moje woreczki na różne skarby lub po prostu kwiatowy susz…
A tym czasem pozdrawiam i idę wracać do zdrowia!

poniedziałek, 5 lipca 2010

zaczynamy!





W Łodzi, w mieście w którym mieszkam niestety nie ma „pchlich targów”. Ale za to są świetne komisy meblowe. I mam taki swój ulubiony, który istnieje od zawsze… Jakie tam są piękne rzeczy! I niekiedy całkiem niedrogie. Ostatnio wyszłam chora… jakie szafy! Stare, lekko nadgryzione zębem czasu… takie jakie lubie! Jakie kocham! Gdybym tylko miała dużo pieniędzy i duży dom!
A, że byłam tam spacerkiem (jak tylko mogę chodzę, wystrzegając się samochodu), musiałam się zadowolić szafką. A raczej szafeczką. Ale szczerze mówiąc tylko jej kształt i forma mnie przekonały bo ogólnie wyglądała okropnie. ..
A ja akurat miałam wolne popołudnie… i dużo białej farby!
A oto efekty! Ale czegoś mi tu jeszcze brakuje.

piątek, 2 lipca 2010

moje początki...


Mam malą tremę...
Od dłuższego czasu szukam, czytam, przeglądam inne blogi. I te na które trafiam stały sie systematyczna lekturą. I nie tylko lekturą ale przede wszystkim inspiracją. Inspiracja do tworzenia własnych, małych rzeczy. I inspiracją do powstania tego bloga. Cóż, do tej pory wszystko co zrobiłam, ozdobiłam, uszyłam, wyklei łam rozdawałam bliskim. Może czas podzielić się swoimi pracami z większym gronem...
Zapraszam na mój blog wszystkich, którzy kochają piękno, przyrodę i wszelakie robótki ręczne.
W pierwszym wpisie skrawek mojego małego świata. Niestety nie mogę w naszym gniazdku za bardzo poszaleć gdyż jest na razie wynajmowane ale staram sie żeby było ty miło i przytulnie. I swojsko...